Azja,  Malezja

MALEZJA – DROGA DO DŻUNGLI

Po sześciu dniach błogiego lenistwa na rajskich plażach Tiomanu ruszyliśmy dalej, a dokładnie do najstarszego lasu deszczowego liczącego 130 mln. lat. Do pokonania mieliśmy ponad 430 km promem, autobusem, nocnym pociągiem i ponownie autobusem. Swoją podróż do wsi Kuala Tahan będącej wrotami do dżungli zaczęliśmy od rejsu promem z wyspy Tioman do miasta Mersing skąd dalej autobusem ruszyliśmy do Kluang.

Widok z portu w Tekek …
Przydworcowe zabudowania w Mersing. SMJ TERATAI (na zdj. po prawej) to chyba jedyny kantor w mieście.
Dworzec autobusowy w Merisng

W Mersing, do odjazdu autobusu mieliśmy do dyspozycji około 2 godzin więc postanowiliśmy coś zjeść w pobliskim …KFC. Ceny i jedzenie podobne jak w Polsce, w bonusie najczystsze toalety w okolicy… 🙂 . Podróżowanie po Malezji autobusami w przeciwieństwie do pociągów (o tym później) spokojnie można zaliczyć na duży plus. Prawie dwugodzinna podróż minęła bez zakłóceń i znaleźliśmy się w mieście Kluang, gdzie byliśmy największą atrakcją.

Widok na przydworcowe budynki w Kluang

Miasto Kluang do zaoferowania ma naprawdę mało, a wybraliśmy je tylko dlatego że ma dworzec kolejowy i nocne połączenie do Jerantut. Do odjazdu pociągu mieliśmy prawie 6 godzin i nie zamierzaliśmy spędzić ich na peronie, dzięki uprzejmości miejscowych mogliśmy przechować za darmo nasze bagaże w dworcowym magazynie do godziny 19. Mając do dyspozycji ponad trzy godziny ruszyliśmy w miasto. Przemierzając ulice miasta liczącego blisko 60 000 mieszkańców nie natrafiliśmy na atrakcje godne uwagi i pewnie dlatego trafiliśmy do galerii handlowej. Wizyta w centrum handlowym , która wydawała nam się na początku czymś totalnie bez sensu, pozwoliła się nam zaopatrzyć dzięki niskim by nie powiedzieć śmiesznym ceną (głównie w owoce) na prawie ośmiogodzinną podróż pociągiem. Ostatnie dwie i pół godziny spędziliśmy na peronie czekając na pociąg…

W oczekiwaniu na pociąg…
Dworzec kolejowy w Kluang

Podróżując pociągami po Tajlandii i Wietnamie (zwłaszcza Wietnamie) mieliśmy nadzieję że Malezja utrzyma poziom. Wsiadając do spóźnionego o pół godziny pociągu, będąc na nogach już 16 a mając w perspektywie prawie 8 godzin podróży chcieliśmy się położyć w wagonie sypialnym i przespać większą cześć trasy. Cóż… nie udało się. Wszędobylskie robactwo i notorycznie wędrujący na papierosa ludzie nie dali pospać.

Wagon sypialny …

Po prawie ośmiu godzinach podróży w warunkach takich jak na zdjęciu powyżej, tuż przed 5 rano dotarliśmy do Jerantut. Dodamy tylko że, jeśli macie w planach podróżować nocnym pociągiem na trasie Kluang – Jerantut to zdecydowanie bardziej polecamy wagony z miejscami do siedzenia, które z peronu wyglądały na dużo czystsze.

Na dworcu autobusowym w Jerantut, który oddalony jest od kolejowego o 500 metrów, stawiliśmy się tuż po 5 rano. Autobus, który miał nas dostarczyć do Kuala Tahan odjeżdżał dopiero o 8. Zmęczeni już prawie 24 godzinną podróżą z południa Malezji, pozostałe 3 godziny spędziliśmy na dworcu śpiąc na znajdujących się tam ławkach.

Lokalny autobus do Kuala Tahan…
Wnętrze autobusu…

Podróż niemal pustym lokalnym autobusem (9 osób łącznie z nami) do Kuala Tahan zajęła nam około 1,5 godziny. Mając za sobą ponad 24 godzinną przeprawę przeróżnymi środkami transportu dotarliśmy do „bram” Taman Negary (języku malajskim znaczy dosłownie Park Narodowy) tuż przed 10. Podsumowując całą podróż z Tiomanu do Kuala Tahan, zdecydowanie najgorzej wypadła podróż pociągiem. Przemierzając raz jeszcze ten odcinek też zdecydowalibyśmy się na pociąg lecz w przedziałach nie sypialnych.

Plan podróży i ceny

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *